Brytyjscy ekspaci w Hiszpanii stoją w obliczu ruiny finansowej, ponieważ ich domy stają się „bezwartościowe” z dnia na dzień

Pete Houghton i jego rodzina po raz pierwszy przyjechali do Orihuela Costa w 2006 roku, szukając domu spokojnej starości. Los chciał, że od razu zakochali się w tym miejscu, a kiedy Pete otrzymał ofertę pracy jako piekarz, postanowili zostać tu na stałe.
Po powrocie do Romford, Pete sprzedał swój piekarniczy biznes i spakował rodzinny dobytek, po czym osiedlił się w Hiszpanii . „Nigdy nie żałuję ani jednego dnia” – powiedział w wywiadzie dla „Express”, rozpływając się nad swoim nowym domem. „To fantastyczne miejsce” – kontynuował. „Wiesz, utknęliśmy w samym środku między dwoma lotniskami. Mamy jeden z najlepszych klimatów w Hiszpanii, około 344 dni słonecznych w roku.
Mamy mnóstwo wspaniałych plaż, położonych w samym sercu pięciu pól golfowych, a także jedno z największych centrów handlowych na świeżym powietrzu w regionie. Moim zdaniem, mamy najlepsze bary i lokale rozrywkowe w całej Hiszpanii, nawet w Benidormie. Wszystko jest dosłownie na wyciągnięcie ręki.
Otoczony górami Sierra de Orihuela , które zimą chronią go przed zimnymi północnymi wiatrami, region ten jest niezwykle popularny wśród brytyjskich i irlandzkich emigrantów.
Obszar miejski liczy ponad 78 000 mieszkańców (spis powszechny z 2021 r.), z czego ponad jedną trzecią stanowią obcokrajowcy. Brytyjscy ekspaci stanowią największą grupę, liczącą około 10 000 osób. Ich liczba nieznacznie spadła po Brexicie , ale zaczęła ponownie rosnąć.
Pomimo mieszanki różnych narodowości, wszyscy żyją razem w zgodzie i pokoju. „Mieszka tu 117 różnych narodowości, wiesz, i panuje tu pokój i harmonia” – powiedział Pete. „Nigdy nie słyszałem, żeby Ukrainiec walczył z Rosjaninem, Anglik ze Szkotem, czy coś w tym stylu”.
Istnieje jednak jeden długotrwały problem, który nie daje spokoju brytyjskiemu emigrantowi i stwarza zagrożenie, że jego wymarzone życie może zamienić się w koszmar.
Przez wiele lat Costa zmagała się z nadmierną zabudową, gdyż deweloperzy starali się zarobić na boomie na rynku nieruchomości.
Pete – który ma obecnie 69 lat i jest wybranym członkiem rady lokalnej dzielnicy – twierdzi jednak, że znaczna część gruntów przeznaczonych pod zabudowę nie nadawała się pod zabudowę. Oznacza to, że wiele domów jest coraz bardziej zagrożonych zawaleniem z powodu osiadania, co zmusza wiele osób do opuszczenia swoich domów.
„Jest tak wiele społeczności, w których domy utraciły możliwość korzystania z ogródków. Baseny zniknęły z powodu osiadania gruntu. Zgodnie z prawem, zanim deweloper będzie mógł wejść i wybudować nieruchomość, urzędnik ds. planowania przestrzennego powinien wejść, sporządzić raport z pomiarów, wrócić do ratusza i przedstawić swoją opinię, stwierdzając, czy teren nadaje się do zabudowy.
„Wzdłuż Costas jest wiele nieruchomości, które teraz popadają w ruinę, bo ratusz albo urzędnicy zostali oszukani”.
Pete wspomniał o ekspacie, który właśnie spłacił 19-letni kredyt hipoteczny za swoją nieruchomość, której nominalna wartość rynkowa wynosiłaby około 300 000 euro. Z powodu osiadania gruntu dom niebezpiecznie wisi na stromym zboczu i jest teraz bezwartościowy.
Co więcej, rury kanalizacyjne pękają, co prowadzi do wycieku nieoczyszczonych ścieków do środowiska naturalnego. Nadmierna zabudowa to problem sięgający 10–15 lat wstecz i zmusił UE do podjęcia działań.
„Już w 2008 roku Hiszpania była bardzo, bardzo bliska utraty całego finansowania z UE z powodu nadmiernej korupcji na wybrzeżu” – wyjaśnił Pete. „Dostali więc ostrzeżenie i zaczęli działać na rzecz poprawy. Ale półtora roku temu otrzymali kolejne ostrzeżenie”.
69-latek powiedział, że firmy nadal notorycznie łamią prawo budowlane, budując apartamenty w ryzykownych lokalizacjach.
„Zgodnie z prawem nie wolno budować w odległości mniejszej niż 100 metrów od linii brzegowej, ale kiedy jeżdżę, widzę mieszkania – może trzy-, czteroletnie – które znajdują się w odległości znacznie mniejszej niż 100 metrów. Linia brzegowa niszczeje, więc dzisiaj możesz mieć mieszkanie na pierwszym piętrze, ale w przyszłości będziesz mógł tam zaparkować swoją łódź”.
Pete zauważa, że jego lokalna społeczność ma wątpliwy zaszczyt posiadania największej liczby urzędujących burmistrzów skazanych lub oskarżonych o korupcję. „W tej chwili jest ich pięciu” – zauważył ironicznie.
Pepe Vegara, obecny burmistrz, ma stanąć przed sądem w listopadzie pod zarzutem fałszowania dokumentów oraz unikania płacenia podatku VAT i podatku dochodowego od osób prawnych za rok podatkowy 2005.
Pomimo cienia, jaki rzuca korupcja, Pete twierdzi, że jakość życia na Orihuela Costa jest o wiele lepsza niż w Wielkiej Brytanii i że jest to idealne miejsce na emeryturę.
„Gdyby ktoś mi powiedział, że myślimy o przejściu tutaj na emeryturę – nie pożałuje pan.
„Rozwiążemy (nasze problemy). Nawet miejscowi Hiszpanie potępiają teraz to, co się dzieje”.
Daily Express